Kraśnik: To był naprawdę "głupi żart"
Za niewłaściwy prima-aprilisowy żart odpowie 59 letni mieszkaniec gminy Dzierzkowice. Mężczyzna zadzwonił do kraśnickiej komendy i powiadomił o podłożeniu bomby, nie określając jednak miejsca. Ponieważ informacje o ładunkach wybuchowych zawsze traktowane są poważnie, policjanci nie zbagatelizowali tego sygnału i rozpoczęli poszukiwania autora alarmu. Jeszcze tego samego dnia ustalili jego dane. Okazał się nim 59-letni nietrzeźwy mieszkaniec gminy Dzierzkowice. Wkrótce mężczyzna odpowie za głupi żart.
„ Bomba, bomba, jest bomba!..”- tak brzmiały słowa telefonicznego rozmówcy, który wczoraj po południu skontaktował się z dyżurnym kraśnickiej komendy i powiadomił o podłożonym ładunku wybuchowym. Mężczyzna nie sprecyzował jednak miejsca, w którym rzekomy ładunek miałby wybuchnąć. Podobne zgłoszenie niemalże w tym samym czasie wpłynęło do komisariatu Policji w Kraśniku.
Pomimo tego, że wczoraj 1 kwietnia obchodzony był tzw. Prima Aprilis, mundurowi poważnie podeszli do tego zgłoszenia i rozpoczęli ustalanie rozmówcy. Identyfikacja tej osoby nie trwała długo. Na ustalony adres w gm. Dzierzkowice został skierowany policyjny patrol. W mieszkaniu funkcjonariusze zastali nietrzeźwego 59-latka. Kiedy w tym samym czasie dyżurny oddzwonił na numer autora alarmu, dźwięk dzwonka zabrzmiał właśnie w tym mieszkaniu.
Wobec tak niezbitego dowodu, 59-latek, przyznał się do winy, jednocześnie oświadczając, że był to żart prima-aprilisowy. Autor fałszywego alarmu miał 1,6 promila alkoholu w organizmie.
Jak się okazuje, nawet 1 kwietnia takie „żarty” są nie na miejscu. 59 letni mężczyzna poniesie konsekwencje, za swój dowcip. Grozi mu wysoka grzywna, ograniczenie wolności, a nawet kara pozbawienia wolności.
JM