Ryki: Spłoszony koń
Data publikacji 04.04.2008
Wprost na idący kondukt żałobny pędził koń zaprzęgnięty do wozu...
Pędzący koń zaprzęgnięty do wozu próbował wczoraj staranować idący ulicą orszak pogrzebowy. Spłoszone zwierzę próbował zatrzymać jeden z uczestników konduktu żałobnego, ale koń odrzucił mężczyznę na pobliski słup. Na szczęście nikomu nic się nie stało, a zwierzę zatrzymało się w końcu na płocie jednej z posesji.
Policjanci zaraz po otrzymaniu zgłoszenia pojechali na miejsce zdarzenia. Ustalili, że kiedy ludzie w orszaku pogrzebowym podążali ulicą w kierunku miejscowego cmentarza nagle z przeciwka zauważyli pędzącego w ich kierunku konia zaprzęgniętego do wozu. Na wozie jednak nie było woźnicy. Jeden z uczestników pogrzebowego orszaku próbował zatrzymać zwierzę łapiąc za lejce. Jednak bezskutecznie. Spłoszony koń odrzucił mężczyznę w kierunku pobliskiego słupa. Po chwili sam zatrzymał się wraz z wozem na płocie sąsiedniej posesji. Na szczęście mężczyźnie nie stało się nic poważnego, oprócz lekkich potłuczeń.
Policjanci ustalili, do kogo należy zwierzę i zaprzęg. Jego właścicielem był jeden z pobliskich mieszkańców. Jak się okazało meżczyzna tego dnia pojechał zaprzęgiem na pole. Lejcami przywiązał konia wraz z wozem do drzewa. W pewnym momencie najprawdopodobniej przelatujący nad polem ptak spłoszył konia, który zerwał lejce i wraz z wozem rzucił się do ucieczki. Właściciel konia, jak twierdził, nie miał szans, by go dogonić.
Jak się później okazało, zwierzę podążało w kierunku własnej stajni. Na podwórko swojego pana brakowało mu jedynie około 50 metrów.