3-latkę odnaleźli kilka minut przed godz. 9.00 policjanci i strażacy, którzy przeczesywali tyralierą ponownie teren wokół zabudowań, gdzie ostatnio się znajdowała. Dziecko schowane pod miedzą, było mokre i zziębnięte. Czekało na naszą pomoc. Na szczęście pomoc ta przyszła w samą porę.
Natychmiast dziewczynka została przetransportowana śmigłowcem należącym do Straży Granicznej do szpitala w Janowie Lubelskim. Tam przejdzie badania. Wstępnie lekarze ocenili, że jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Przypomnę, że pierwszą informację o zaginięciu otrzymaliśmy o godz. 17.10 tj. ponad godzinę od momentu, gdy matka zauważyła jej nieobecność. Przez ponad godzinę rodzice dziecka szukali na własną rękę.
Natychmiast po powiadomieniu dyżurny z Janowa Lubelskiego skierował w okolice dwóch przewodników psów służbowych. Jeden z psów podjął trop, jednak po około 1 km stracił. Do akcji stopniowo zostały kierowane siły policyjne, straży pożarnej i ochotniczej straży pożarnej, a przede wszystkim licznych ochotników mieszkańców tej wioski i pobliskich. Rolnicy do akcji włączyli się z ciągnikami rolniczymi i reflektorami oświetlali przeszukiwany teren. Warunki były trudne. Teren pagórkowaty, często porośnięty zaroślami, krzewami. Dodatkowo zapadły zmrok i deszcz utrudniał poszukiwania. Pierwszy komunikat w tej sprawie przesłaliśmy o godz. 18.55. Do akcji poszukiwania włączyły się stacje radiowe. Niektóre z nich przerwały audycję, by nadać komunikat o zaginięciu. To te właśnie informacje solidarnie zgromadziły kilkaset osób - ochotników, gotowych do poszukiwań. Na miejscu byli strażacy zawodowi i ochotnicy, funkcjonariusze Straży Granicznej z gotowym do startu samolotem. Niestety warunki atmosferyczne uniemożliwiły start maszyny. Wszyscy mieli jeden cel, odnalezienie żywej i zdrowej Angeliki. Całą akcją kierował Komendant Powiatowy Policji w Janowie Lubelskim mł. insp. Mirosław Sokal. W trybie alarmowym do akcji skierowani zostali policjanci z Janowa, a także z Kraśnika i Biłgoraja. Do poszukiwań skierowano także 85 policjantów z Oddziałów Prewencji Policji. Poszukiwania miały niezwykle dramatyczny przebieg. Wraz z upływem czasu, szanse na uratowanie dziewczynki były coraz mniejsze. Istniało realne zagrożenie wyziębienia. Oprócz poszukiwań na terenie otwartym, przeszukano kilka razy zabudowania, studnię i szambo. Nad ranem dostaliśmy wsparcie ze Straży Granicznej z Przemyśla wystartował śmigłowiec ze sprzętem specjalistycznym i penetrował teren nad Chrzanowem. Nad ranem dowódca akcji ponownie zarządził przeczesanie sprawdzanych już terenów, tym razem w warunkach dobrej widoczności. Wszyscy byli po nie przespanej nocy. Nikt jednak nie myślał o odpoczynku. Jedna z tyralier złożona z policjantów i strażaków odnalazła dziecko leżące na polu. Było smutne i wyziębione. Natychmiast udzielono mu pomocy medycznej. Śmigłowcem zostało niezwłocznie przetransportowane do szpitala w Janowie Lubelskim. Lekarze określili wstępnie jego stan jako nie zagrażający życiu.
Po szczęśliwym zakończeniu poszukiwań przyjdzie czas na ustalenia procesowe w tym zakresie i podsumowanie całej akcji, do której użyto sił i środków na nie spotykaną w tym roku skalę. Oprócz policjantów zaangażowanych bezpośrednio w akcji brali także inni, którzy wspomagali swoich kolegów i koordynowali działania i wymianę informacji.
W akcji poszukiwawczej wzięli udział :
1. Policjanci - 158,
2. Straż Pożarna - 200,
3. Ludność cywilna - 1000
4. Śmigłowiec Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej wraz z dwuosobową załogą,
5. Stowarzyszenie STORAT w Rzeszowie - 3 przewodników z psami tropiącymi.
Łączny szacunkowy koszt akcji wynosi około 65.000 zł.
Trzeba będzie ustalić, kto ponosi winę za brak należytej opieki nad dzieckiem i jaką odpowiedzialność poniesie? Czy będzie to odpowiedzialność karna i czy można będzie tą osobę pociągnąć do odpowiedzialności materialnej?
Wszystkim biorącym udział w akcji, a szczególnie ochotnikom należą się gorące słowa podziękowania. Okazało się bowiem, że w chwilach trudnych zawsze możemy liczyć na ludzi, którzy są gotowi nieść pomoc innym, którzy najbardziej tej pomocy potrzebują. Ci ludzie poświęcili czas, sprzęt i własne zdrowie.
Dziękujemy wszystkim, którzy pomogli nam odnaleźć Angelikę!