Wczoraj w samo południe 66 letni mieszkaniec gm. Hańsk wyruszył zaprzęgiem konnym na niedzielną mszę. Woźnica zaparkował wóz na parkingu przy ul. Leśnej w Hańsku. Jakież było jego zdziwienie kiedy po powrocie okazało się , że koń zniknął. O zgubie poinformowana została policja. Właściciel wartość konia i wozu wycenił na 5000 zł. Wkrótce, dzięki pomocy okolicznych mieszkańców, w Tomaszowiance - miejscowości oddalonej od Hańska o 15 km policjanci zatrzymali ścigany zaprzęg. Siedzący na wozie mężczyzna przebadany został na zawartość alkoholu. Miał prawie 3,2 promila w wydychanym powietrzu. 31-letni bezrobotny oświadczył, że chciał dojechać do Chełma. Po drodze musiał jednak zmienić decyzję ponieważ oferował zaprzęg do sprzedaży napotkanym przechodniom. Nie udało się; nie dojechał i nie sprzedał.