Aktualności

Schronienie i pomoc dla rodzin z Ukrainy

Data publikacji 09.03.2022

Policjant z łukowskiej komendy dał schronienie dwóm rodzinom z Ukrainy. W swoim domu gości teraz dwie kobiety i czwórkę dzieci. Usłyszał od nich wstrząsające relacje na temat wydarzeń na Ukrainie. Jak się okazało mężem jednej z kobiet jest policjant z Kijowa, który wspólnie ze swoimi kolegami broni teraz swojego miasta.

Historia pomocy rodzinom z Ukrainy rozpoczęła się telefonu do żony policjanta z łukowskiej dochodzeniówki. Zadzwonił do niej obcokrajowiec mieszkający od kilku lat w Polsce. Mężczyzna łamiącym się głosem poprosił o pomoc dla przyjaciółki z dziećmi, która uciekając przed wojną dotarła do Lublina. Bezradna kobieta szukała jakiegokolwiek schronienia i noclegu użyczliwych ludzi. Nasz kolega nie zastanawiał się zbyt długo, razem z żoną podjęli decyzję i postanowili pomóc potrzebującym. Nie zważając na późną porę pojechali swoim samochodem do Lublina, gdzie spotkali się z Tatianą i jej dwójką dzieci.  Razem z nią była przyjaciółka ze swoimi dziećmi. I tym razem nie było czasu na zastanowienie. Dwie kobiety i czwórka dzieci z ogarniętej wojną Ukrainy znalazły schronienie w domu naszego kolegi, który po dwóch dniach podzielił się z nami swymi wrażeniami i odczuciami.

Okazało się, że mąż jednej z kobiet jest policjantem w Kijowie. Nasz kolega rozmawiał z nim przez komunikator społecznościowy. Nie sposób oddać słów wdzięczności jakie kierował policjant z Ukrainy do naszego kolegi, jak dziękował za pomoc okazaną jego żonie i dzieciom. A wszystko to działo się w trakcie gdy „zbroił się” do walki z rosyjskimi wojskami. Nasz kolega był pełen podziwu dla jego bohaterstwa i podtrzymującej wszystkich na duchu żony ukraińskiego policjanta.

Policjant z łukowskiej dochodzeniówki i jego rodzina, mimo kilku dni wspólnego pobytu z uchodźcami z Ukrainy zdążyli się już zaprzyjaźnić. Opowiadając nam historię swoich gości mówił o ich dotychczasowym codziennym życiu, o ucieczce z ogarniętego wojną kraju i tęsknocie za najbliższymi. Wielu z nas słuchając jego krótkiej opowieści o mieszkających w jego domu uchodźcach z Ukrainy uroniło łzę. Nasz kolega mówił, że nie sposób przekazać i opisać wszystkich wrażeń i emocji z jakimi spotkała się jego rodzina.

„Widziałem prywatne zdjęcia i filmiki moich gości. Widziałem jak dzieci i dorośli tłoczyli się
w prowizorycznie przygotowanym schronie w piwnicy jednego z domów. Widziałem przerażenie w oczach dzieci, które teraz goszczę u siebie”. – mówi łukowski policjant.

„Kobieta, która jest teraz z nami opowiadała jak najeźdźcy ostrzeliwują autobusy przewożące  ludność cywilną, jak zastrzelili przyjaciela jej męża - policjanta na służbie,  po czym ukradli całe wyposażenie radiowozu i to co miał przy sobie. Opowiadała również jak razem z mamą
i innymi osobami szykowała pierogi dla walczących mężczyzn, jak wszyscy przygotowywali „koktajle Mołotowa”, jak też  wiele innych rzeczy, o których nam nawet w najgorszych snach się nie śniło. – relacjonuje policjant.

Nasz kolega mówił, że nie sposób przekazać i opisać wszystkich wrażeń i emocji z jakimi spotkała się jego rodzina. Wielu łukowskich policjantów przyłączyło się do akcji niesienia pomocy uchodźcom nie tylko podczas służby ale także poza nią.

aspirant sztabowy Marcin Józwik

Powrót na górę strony