Schronienie i pomoc dla rodzin z Ukrainy
Policjant z łukowskiej komendy dał schronienie dwóm rodzinom z Ukrainy. W swoim domu gości teraz dwie kobiety i czwórkę dzieci. Usłyszał od nich wstrząsające relacje na temat wydarzeń na Ukrainie. Jak się okazało mężem jednej z kobiet jest policjant z Kijowa, który wspólnie ze swoimi kolegami broni teraz swojego miasta.
Historia pomocy rodzinom z Ukrainy rozpoczęła się telefonu do żony policjanta z łukowskiej dochodzeniówki. Zadzwonił do niej obcokrajowiec mieszkający od kilku lat w Polsce. Mężczyzna łamiącym się głosem poprosił o pomoc dla przyjaciółki z dziećmi, która uciekając przed wojną dotarła do Lublina. Bezradna kobieta szukała jakiegokolwiek schronienia i noclegu użyczliwych ludzi. Nasz kolega nie zastanawiał się zbyt długo, razem z żoną podjęli decyzję i postanowili pomóc potrzebującym. Nie zważając na późną porę pojechali swoim samochodem do Lublina, gdzie spotkali się z Tatianą i jej dwójką dzieci. Razem z nią była przyjaciółka ze swoimi dziećmi. I tym razem nie było czasu na zastanowienie. Dwie kobiety i czwórka dzieci z ogarniętej wojną Ukrainy znalazły schronienie w domu naszego kolegi, który po dwóch dniach podzielił się z nami swymi wrażeniami i odczuciami.
Okazało się, że mąż jednej z kobiet jest policjantem w Kijowie. Nasz kolega rozmawiał z nim przez komunikator społecznościowy. Nie sposób oddać słów wdzięczności jakie kierował policjant z Ukrainy do naszego kolegi, jak dziękował za pomoc okazaną jego żonie i dzieciom. A wszystko to działo się w trakcie gdy „zbroił się” do walki z rosyjskimi wojskami. Nasz kolega był pełen podziwu dla jego bohaterstwa i podtrzymującej wszystkich na duchu żony ukraińskiego policjanta.
Policjant z łukowskiej dochodzeniówki i jego rodzina, mimo kilku dni wspólnego pobytu z uchodźcami z Ukrainy zdążyli się już zaprzyjaźnić. Opowiadając nam historię swoich gości mówił o ich dotychczasowym codziennym życiu, o ucieczce z ogarniętego wojną kraju i tęsknocie za najbliższymi. Wielu z nas słuchając jego krótkiej opowieści o mieszkających w jego domu uchodźcach z Ukrainy uroniło łzę. Nasz kolega mówił, że nie sposób przekazać i opisać wszystkich wrażeń i emocji z jakimi spotkała się jego rodzina.
„Widziałem prywatne zdjęcia i filmiki moich gości. Widziałem jak dzieci i dorośli tłoczyli się
w prowizorycznie przygotowanym schronie w piwnicy jednego z domów. Widziałem przerażenie w oczach dzieci, które teraz goszczę u siebie”. – mówi łukowski policjant.
„Kobieta, która jest teraz z nami opowiadała jak najeźdźcy ostrzeliwują autobusy przewożące ludność cywilną, jak zastrzelili przyjaciela jej męża - policjanta na służbie, po czym ukradli całe wyposażenie radiowozu i to co miał przy sobie. Opowiadała również jak razem z mamą
i innymi osobami szykowała pierogi dla walczących mężczyzn, jak wszyscy przygotowywali „koktajle Mołotowa”, jak też wiele innych rzeczy, o których nam nawet w najgorszych snach się nie śniło. – relacjonuje policjant.
Nasz kolega mówił, że nie sposób przekazać i opisać wszystkich wrażeń i emocji z jakimi spotkała się jego rodzina. Wielu łukowskich policjantów przyłączyło się do akcji niesienia pomocy uchodźcom nie tylko podczas służby ale także poza nią.
aspirant sztabowy Marcin Józwik