Aktualności

Zamówili traktor, stracili pieniądze

Data publikacji 23.02.2021

O tym, że zakupy trzeba robić z dużą rozwagą, przekonał się 26 latek i jego przyszły teść. Za pomocą serwisu aukcyjnego odnaleźli ogłoszenie o sprzedaży ciągnika. Po ustaleniu warunków sprzedaży otrzymali umowę z fakturą opatrzoną logiem serwisu i numerem rachunku do przelewu. Wysłali na wskazane konto 42 tysiące złotych. Jak się później okazało, sprzedający przestał się odzywać, a ciągnik nie dotarł. Ponadto serwis nie wysyłał żadnej wiadomości, a numer rachunku nie figurował w bazach danych. Teraz sprawą zajmują się kraśniccy policjanci.

Do kraśnickiej jednostki zgłosił się wczoraj 26 latek z powiatu kraśnickiego. Jak wynika z jego relacji, przyszły teść chciał zakupić ciągnik rolniczy na serwisie aukcyjnym i w tym celu poprosił go o przelew pieniędzy na konto sprzedającego i finalizację transakcji. Wszystko wydawało się być w porządku.  Sprzedający skontaktował się telefonicznie, potem przesłał na adres email fakturę z logiem serwisu, umowę kupna sprzedaży i numer rachunku bankowego.

39 tysięcy miał kosztować sam ciągnik, a transport kolejne trzy. Kupujący przelali pieniądze na wskazane konto w kwocie 42 tysięcy złotych. Po przelewie, 26 latek zaczął jednak sprawdzać, czy wszystko jest w porządku. Wtedy napisał do serwisu, aby zweryfikować transakcję. Tam z kolei uzyskał informację, że to oszustwo i że numer rachunku nie figuruje w serwisie.

26 latek pojechał do banku chcąc wstrzymać transakcję, jednak było już za późno. Sprzedający ciągle twierdził, że ciągnik jest już w drodze, jednak po otrzymaniu pieniędzy zerwał kontakt.

Sprawę tego oszustwa prowadzą kraśniccy policjanci.  Jednocześnie apelują o rozwagę w tego typu ogłoszeniach, najlepiej rozliczenia o większej kwocie realizować osobiście, dokładnie czytać i weryfikować skąd pochodzą wiadomości, potwierdzać wiarygodność  ogłoszeń przed wysłaniem gotówki. Przede wszystkim należy zachować zdrowy rozsądek i nie dać się nabierać  na zapewnienia sprzedających. 

młodszy aspirant Paweł Cieliczko

Powrót na górę strony