Aktualności

Jechał z promilami i bez uprawnień. Uciekajac przed policjantami, ukrył się w trawie

Data publikacji 10.11.2020

Odpowiedzialności za kierowanie pojazdem bez uprawnień i z ponad dwoma promilami alkoholu w organizmie nie zdołał uniknąć 39-latek z Zamościa. Mężczyzna próbował ukryć się przed policjantami w wysokiej trawie. Nie wybronił go kłamstwem również jadący z nim pasażer. O pijanym kierowcy poinformował inny uczestnik ruchu. Za kierowanie samochodem w stanie nietrzeźwości grozi nawet dwa lata więzienia.

O "dziwnej" jeździe" osobowej skody po drodze w miejscowości Pniówek poinformował wczoraj Policję 48-letni mieszkaniec gm. Adamów, który za nim jechał. Zamojscy policjanci od razu ruszyli w pościg by zatrzymać kierującego. Kiedy dojeżdżali na miejsce okazało się, że kierujący skodą najprawdopodobniej słysząc syreny zbliżającego się radiowozu zatrzymał się na poboczu i uciekł pozostawiając w samochodzie swojego kompana z którym podróżował. Kiedy policjanci zapytali go o kierowcę, w odpowiedzi usłyszeli, że nie wie kto kierował pojazdem i gdzie się aktualnie znajduje.

Policjanci nie dali jednak za wygraną i ruszyli za uciekinierem w pieszy pościg. Jak się okazało, mężczyzna nie zdołał daleko uciec. Około 30 metrów od pojazdu zdecydował się położyć płasko na ziemi w otoczeniu gęsto porośniętej roślinności ogrodowej jednego z gospodarstw. Na nic mu się to jednak zdało. Po chwili był już w drodze do radiowozu, gdzie tłumaczył się, że w ten sposób chciał uniknąć konsekwencji.

Badania stanu trzeźwości wskazały w jego organizmie niemal 2,5 promila alkoholu. Jak się też okazało 39-letni mieszkaniec Zamościa nie posiada uprawnień do kierowania pojazdami, ponieważ nigdy takich uprawnień nie uzyskał. Teraz za swój czyn odpowie przed sądem. Za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości może spędzić w więzieniu nawet dwa lata.

Na pochwałę zasługuje również mężczyzna, który nie obawiał się powiadomić organów ścigania o widocznym zagrożeniu. Dzięki takiemu zachowaniu być może udało się uniknąć tragedii, gdzie mogli ucierpieć inni użytkownicy dróg.

kom. Arkadiusz Arciszewski


 

Powrót na górę strony