Aktualności

KWP: Zmieniła mundur na piankę. Wspomnienia z pływackiej morskiej sztafety policyjnej.

Data publikacji 30.07.2015

Zdążyła już odetchnąć i nabrać sił do służby po udziale w Pływackiej Morskiej Sztafecie Policyjnej zorganizowanej z okazji 90-rocznicy powołania kobiet do Policji. Nadkom. Małgorzata Bigos to jedna z dwunastu uczestniczek tej sportowej imprezy. Policjantka wspomina o trudach i emocjach towarzyszących tej 400 kilometrowej przygodzie.

Choć minęło trochę czasu od finału Pływackiej Morskiej Sztafety Policyjnej, to emocje jeszcze nie opadły. 13 lipca dwanaście kobiet, a wśród nich policjantki z komend wojewódzkich, pracowniczka Policji oraz dwie panie z Marynarki Wojennej, wystartowało ze Świnoujścia aż do Krynicy Morskiej. Przez  400 kilometrów płynęły w systemie sztafetowym bez przerwy, zarówno w dzień, jak i w nocy, a cel jaki im przyświecał to uczczenie 90 rocznicy powołania kobiet do Policji oraz  wsparcie Fundacji Pomocy Wdowom i Sierotom po Poległych Policjantach. Pomimo przeciwności na tej dość wymagającej trasie, po siedmiu dniach dotarły do celu odbierając gratulacje z rąk Komendanta Głównego Policji.

Jedną z uczestniczek sztafety była nadkom. Małgorzata Bigos – kierownik Sekcji Psychologów KWP w Lublinie. W naszej formacji służy już 16 lat. Pracę funkcjonariusza od wielu lat dzieli ze swoją pasją, jaką jest pływanie. Każdego roku bierze udział w mistrzostwach Policji czy też mistrzostwach służb MSW w pływaniu odnosząc za każdym razem sukcesy. Dlatego też by popłynąć w tegorocznej sztafecie, nasza koleżanka nie potrzebowała wiele do namysłu. To nie był jej z resztą pierwszy udział w tego typu przedsięwzięciu, bowiem w ubiegłym roku również płynęła w pierwszej policyjnej sztafecie z okazji 95-lecia Policji (uczestnikami było10 policjantów i 4 policjantki).

Pani nadkomisarz z uśmiechem wspomina tegoroczną przygodę. Chociaż biorące udział w sztafecie panie miały za sobą wieloletnie treningi na basenie, pływanie w morzu było dla nich nie lada wyzwaniem.

„Woda w Bałtyku jest zimna, nieprzejrzysta, słona, pełna meduz, a do tego podczas całej sztafety dawały o sobie znać fale. Skala trudności podczas pływanie na wodach otwartych jest o wiele większa, niż w ciepłym, klarownym, spokojnym basenie. Pokonanie zimna i fal kosztuje wiele dodatkowej energii. Gubi się rytm, czas okazuje się być względny (niebywale się wydłuża), po pół godzinie marzy się o koi. Wtedy do akcji wkracza odporność na ból i niewygodę, hart ducha, a także sportowa wola walki” – wspomina Pani Małgorzata.

„Pływałyśmy 2, 3 km od brzegu. Nieraz widać były plaże pełne ludzi. Ale oni nie poznali takiego morza jak my. Szczególnym przeżyciem było pływanie w nocy. Niebo zasnute było chmurami, księżyc i gwiazdy nie dawały poświaty. Horyzont zlewał się z wodą i miało się wrażenie pływania w bezkresnej, ciemnej otchłani. Ponton z funkcjonariuszami BOA KGP czuwającymi nad bezpieczeństwem, niknął w ciemności. Człowiek czuł się pyłkiem miotanym przez fale, zdanym na kaprysy przyrody. Warunki te sprzyjały zdystansowaniu się do wielu spraw. Jeśli jednak wyobraźnia wymykała się spod kontroli, pływaka mógł ogarnąć niepokój. Psychika odgrywała wtedy decydująca rolę. Trzeba było wierzyć w siebie, uspokoić emocje i płynąć. Polecam każdemu tego typu doświadczenia” – mówi policjantka.

Uczestniczkami nie były przypadkowe osoby. Wszystkie dziewczyny miały za sobą bogatą sportową przeszłość. Były wśród nich kadrowiczki Polski. Przed przystąpieniem do sztafety zawodniczki kilka dni trenowały na obozie w Unieściu. Chodziło o obycie z morzem i integrację grupy.

 „Trochę się bałam, jak się zgramy na okręcie, bo wiedziałam z zeszłego roku, że warunki są tam trudne. Ciasne, małe pomieszczenia, piętrowe koje. Nas dziesięć było zakwaterowanych na kilku metrach kwadratowych. Ja spałam na górnej koi, a dwie dziewczyny pode mną musiały liczyć się z tym, że wspinając się na górę, mogą zostać przeze mnie niechcąco podeptane. Nie było mowy o wyprostowaniu się, bo nad sobą miałam jakieś 50 cm. Mała przestrzeń, zmęczenie, niewyspanie, różne przyzwyczajenia – myślałam, że dojdzie do jakiś spięć. Nic takiego nie nastąpiło, co jako psycholog uważam za wielki sukces naszej grupy. Potrafiłyśmy trzymać się ustalonych na początku zasad i być dla siebie wsparciem. Mimo trudów, nie opuszczał nas jednak dobry humor. Pomimo zmęczenia i ciężkich warunków dziewczyny codziennie wyglądały olśniewająco.  Założyłam nawet, że po trzech  dniach koleżanki przestaną  przykładać wagę do swojego wyglądu -układania włosów, czy malowania się.  Pomyliłam się, bo do końca rejsu tych kwestii sobie nie odpuściły. Już sama nie wiem, czy to natura kobiet, czy obecność miłych marynarzy i kolegów z BOA się do tego przyczyniła” – śmieje się nasza policjantka.   

Mimo wielu przeciwności na trasie dotarły do celu, przywitane przez organizatorów, Komendanta Głównego Policji i członków rodzin. Nadkomisarz Małgorzata Bigos wspomina, że moment dopłynięcia do brzegu  i przywitanie przez tłumy ludzi to uczucie, którego nie da się opisać, zupełnie tak jak  rok temu. Z jednej strony radość i wzruszenie, a z drugiej, żal, że to już koniec tej sportowej imprezy.

„Chciałabym bardzo podziękować załodze ORP Lech i dziewczynom z marynarki – bez Was nie przeżylibyśmy tej przygody. Największą jednak wartością tego wydarzenia były relacje międzyludzkie,  jakie się pojawiły między nami. Jeszcze raz dziękuję.”

Policjantka zdążyła już odetchnąć i nabrać sił do podejmowania nowych obowiązków w służbie. Ale gdyby znów pojawiło się  hasło do udziału w kolejnej sztafecie, nie zawahałaby się ani chwili, by ponownie zmienić mundur na piankę i wskoczyć do wody.

A.K./M.B.

Powrót na górę strony