Aktualności

Lublin: Galop po krajowej 12-tce

Data publikacji 30.11.2011

Nietypowego użytkownika dróg wyeliminowali wczoraj z ruchu policjanci lubelskiej drogówki. Mundurowi zatrzymali klacz, która samotnie galopowała krajową 12-tką pomiędzy jadącymi samochodami. Policjanci wstrzymali ruch i z pomocą innego kierowcy zagrodzili zwierzęciu dalszą drogę. Okazało się, że klacz zerwała się ze sznura na terenie jednego z gospodarstw i samodzielnie próbowała dotrzeć do własnej zagrody...

Nietypowego użytkownika dróg  wyeliminowali wczoraj z ruchu policjanci lubelskiej drogówki. Mundurowi zatrzymali klacz, która samotnie galopowała krajową 12-tką pomiędzy jadącymi samochodami. Policjanci wstrzymali ruch i z pomocą innego kierowcy zagrodzili zwierzęciu dalszą drogę. Okazało się, że klacz zerwała się ze sznura na terenie jednego z gospodarstw i samodzielnie próbowała dotrzeć do własnej zagrody.

                                                          FILM

 Wczoraj policjanci drogówki patrolowali teren powiatu chełmskiego. Mundurowi z KMP w Lublinie kontrolowali pojazdy m.in. w miejscowości Chojno Nowe. Około godz. 13:00 wyjeżdżając z parkingu i włączając się do ruchu na krajowej „12”-tce nagle ich oczom ukazał się koń, który pędził galopem pomiędzy jadącymi samochodami. Biegł w stronę Chełma. W przeciwnym kierunku jechali policjanci. Kierowcy pojazdów widząc zwierzę na drodze hamowali, by uniknąć zderzenia.
Funkcjonariusze po dogonieniu klaczy zatrzymali radiowóz i wstrzymali ruch na krajowej 12-tce.  Z drugiej strony drogę spłoszonemu zwierzęciu zatarasował dostawczy bus. Jeden z funkcjonariuszy pobiegł w stronę uciekiniera. Złapał za uzdę i zaprowadził na pobliski parking przywiązując do drzewa. Zwierzę  na szczęście było spokojne.
W ciągu 10 minut na miejscu pojawił się  mężczyzna, który oznajmił, że jest właścicielem spłoszonego konia. Z relacji gospodarza wynikało, że wcześniej przywiązał klacz sznurem do ogrodzenia. Ta zerwała się jednak z uwięzi i pognała w stronę drogi. Najprawdopodobniej kierowała się samodzielnie do własnej oddalonej około 2 kilometry zagrody.
Mężczyzna podziękował stróżom prawa za ujęcie klaczy. Ci pouczyli gospodarza, żeby zawsze zachowywał środki ostrożności przy zabezpieczaniu zwierzęcia. W tym przypadku na szczęście nikomu nic się nie stało. Jednak trzeba sobie uświadomić, że zderzenie pojazdu ze spłoszonym zwierzęciem ważacym kilkaset kilogramów może skończyć się tragicznie.
A.S.
Powrót na górę strony